Od Józefa Hena

Created by TomBeer 10 years ago
Najpierw był telefon. Warszawski. Dzwonił mężczyzna, który przeczytał właśnie "Nowolipie" i chciałby porozmawiać. Musiał to więc być rok 1991, gdzieś na początku. Pojawił się przystojny, elegancki, dystyngowany pan, w tweedowym, jasnym ganiturze. Na wstępie powiedział: "Wyjaśnijmy sytuację: nie jestem Żydem". Było to bardzo istotne stwierdzenie: czytelnik "Nowolipia", który nie jest Żydem, czyta tę książkę w sposób bardziej zobiektywizowany, chociaż sentyment osobisty, jak w przypadku Janusza, wzruszenie losem ludzi, którzy ginęli za murami, może być i jego udziałem. Musiała to być dobra rozmowa, satysfakcjonująca obie strony, bo stała sie zaczątkiem długiej i prawdziwej przyjaźni. Kontakt był stały, w pierwszych latach głównie telefoniczny, ale nie tylko, bo Janusz Beer przyjeżdżał cżęsto do Polski, do swojej Magdalenki i wtedy zawsze spotykaliśmy się. Odzywał sie na każdą kolejną moją książkę - było ich sporo - zdaje sie, że najbardziej ujął go "Mój przyjaciel król", opowieść o Stanisławie Auguście. Propagował moje pisarstwo w rodzinie i wśród przyjaciół. Czasem coś dla mnie wypatrzył w Stanach - "musisz to przeczytać" - i przysyłał pocztą. Zawdzięczam mu m.in. świetną biografię Beniamina Franklina pióra Isaacsona. Chyba sprawiło mu satysfakcję, ze wykorzystałem ją w powieści "Bruliony profesora T." Kiedy "Nowolipie"ukazało się po angielsku (jako "Nowolipie Street") Janusz zamienił się niemal w dystrybutora tej książki. Kupował ją, rozsyłał, zmuszał do czytania. Przed tem, przed jej wydaniem, studiował przekład, to i owo korygował, w końcu on i p. Murawski, uznali przekład za udany. U mnie sporo się dzieje - i wciąż mam odruch, żeby podzielić się jakims wydarzeniem, jakąś myślą z Januszem. Jak z prawdziwym przyjacielem (co takie dziś rzadkie). Odszedłeś, Januszu. Straciłem Przyjaciela. Józef Hen